niedziela, 27 lipca 2014

~Rozdział szesnasty~ ŻYCIE TOMA RIDDLEA

  Było to okropne miejsce. Obdarte ściany, zakurzone meble, stare skrzypionce schody i w dodatku brudna podłoga. A całe to pomieszczenie było przesiąknięte zapachem spalenizny. Chłopcy dostrzegli chłopca siedzącego na samym skraju stołu. Był wychudzony, oczy miał podpuchnięte, a usta mocno ściśnięte. 
- Kolacja! - krzyknęła jakaś kobieta w poplamionym fartuchu trzymając brudny ganek.
Wokół stołu zgromadziło się mnóstwo wygłodniałych dzieciaków. 
Na ich talerze wylądowała ohydna "papka,,. Jednak dzieciaki były zachwycone, oprócz jednego... chłopiec siedzący na samym brzegu stołu patrzył na to "jedzenie,,  z odrazą. 
Po chwili odsunął talerz i wykrzyknął :
- Nie będę jeść tego świństwa! 
Kobieta upuściła garnek, spojrzała mściwie na chłopca.
- Ty podły łazęgo! Żryj jak ci dałam! Ciesz się, że to masz, bo twój ojciec...
- Wredna babo jak śmiesz obrażać mojego ojca !!!
- Licz się ze słowami głupi bachorze! Gdyby twój ojciec naprawdę cię kochał nie zostawiłby cie tutaj!
Widać było, że chłopiec okropnie się zdenerwował, jego policzki poczerwieniały, zacisnął mocno oczy i mówił jakby teatralnym szeptem : 
- Żeby ją bolało, żeby ją bolało, żeby ją bolało...
Kobieta nie wytrzymała, rzuciła z nerwów ściereczkę, którą gniotła w palcach i właśnie miała uderzyć mocno w głowę chłopca, lecz nagle....
- Auuuuu - jęknęła z bólu i zgięła się wpół. 
Wiła się z bólu tak jakby została ugodzona zaklęciem Cruciatus. 
- Dobrze jej tak w końcu powiedziała, że jego ojciec jest idiotą, no nie? - wyszeptał George, do brata.
- Taaa.... 
- Sądzisz, że nasz ojciec jest wariatem? 
- Nie, skądże - bez przekonania powiedział Fred. 
George obserwował bacznie brata, lecz po chwili przestał, bo chłopiec, który był nadal czerwony wybiegł z kuchni kopiąc garnek leżący wciąż na podłodze. Inne dzieci tylko patrzyły wystraszone, ale żadne z nich nie miało odwagi chociażby się ruszyć. 
Chłopcy pobiegli za nim. Zamknął drzwi w jakimś pokoju, a bliźniacy ledwo zdążyli wejść do środka. 
Chłopak usiadł na krześle otworzył jakąś książkę i zapalczywie zaczął pisać. Niczym nieskrępowany Fred zajrzał rzez ramię na strony książki. 

Nie wiem jak to zrobiłem, ale udało się. Pragnąłem, żeby odczuła mocny ból, chciałem tego z całego serca... Udało się! Czuję się kimś wyjątkowym. Tak... w przyszłości zostanę kimś wielkim, ja to wiem... Będę dożył do tego chociażbym miał ...

Przerwał pisać, bo do pokoju wszedł jakiś mały, rozczochrany blondyn w zszarzałej koszuli i za długich spodniach. 
- Jak to zrobiłeś, Tom? - wyszeptał przerażony. 
Chłopak odwrócił się, spojrzał na blondyna z lekką odrazą. 
- Daj mi twoją maskotkę ! - powiedział to tak jakby wydawał rozkaz. 
Dopiero teraz George zauważył, że przez cały czas za plecami chował pluszowego węża. 
Młodzieniec bez wahania podał mu zabawkę. 
Brunet zmrużył oczy, patrzył na węża nie odrywając od niego oczu. 
- Ajs de ssss ni....
- Co on tam gada? - zdziwił się George.
Mały chłopiec patrzył przez co przechodzi jego zabawka otworzył usta, a po chwili uciekł krzycząc na cały budynek :
- Riddle jest nawiedzony! Riddle jest nawiedzony!
Tom uśmiechnął się szyderczo, spojrzał jeszcze raz chłodno na pluszaka i włożył do pudełka, w którym znajdowała się sterta zabawek. 
- On jest wężousty! - przeraził się Fred. 

Gdy tylko to powiedział obaj chłopcy poczuli jakby dostali mocno w twarz. I nagle zdali sobie sprawę, że znajdują się w pokoju Ginny. 
- Co wy tu robicie? - krzyknęła dziewczynka stojąca w drzwiach.
Była mocno zdenerwowana, nieproszeni goście wtargnęli do jej pokoju i bez pytania grzebią w jej rzeczach! Włosy zrobiły się bardziej marchewkowe, a policzki poczerwieniały. 
- Co wy tu robicie?! - powtórzyła, ale tym razem jeszcze bardziej zdenerwowana. 
- Co to jest? - zapytał Fred, tak jakby nie dosłyszał Ginny. 
- A co cię to obchodzi?
- A obchodzi, bo jesteś moja siostrą, a to jest przesiąknięte czarną magią...
- Jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć, to znalazłam to między książkami... 
- Czekaj, czekaj - przerwał jej George - jeśli się nie mylę to wtedy zaczepił nas Lucjusz Malfoy... Pewnie wepchnął ci to do kociołka, kiedy rozmawialiśmy.
- Aha! I pewnie wtedy matka Malfoya płakała, nie chciała, żeby to nam dawać... - wtrącił triumfalnie Fred. 
- Myślisz, że jest tak normalna... no wiesz, myślę, ze jest taka sama jak ten jej mężulek...

- Fred, George chodźcie do samochodu!
"Jak zwykle matka w takich momentach potrafi zepsuć wszystko... i jeszcze te mugole..." - pomyślał George.
Zbiegli po schodach i wyszli na zewnątrz. Na podwórku stał już Ford Anglia. Szybko spakowali walizki i zasiedli na miejsca. 
- No to co będziecie tęsknić za domem? - uśmiechnął się pan Weasley 
- A ty byś nie tęsknił gdybyś maił opuścić Norę na durne dwa tygodnie spędzając czas z ludźmi nie zdrowymi na umyśle... przepraszam, ciebie by to fascynowało...

Ciągle myśleli o tym Riddlu. Ciekawe kto to mógł być? A co będzie jak Ginny wpadnie w jakieś kłopoty? 
- Tylko na siebie uważajcie - krzyknęła machając pani Weasley.
- Będę bardzo tęsknił - powiedział ironicznie Percy z szyderczym uśmiechem godnym Malfoya. 

- Wiesz co George, dopiero teraz sobie uświadomiłem, że jesteśmy czarodziejami....
- Wow, co za odkrycie.
- To znaczy, że ci mugole pożałują dnia, w którym nas poznali...


***************************************************************

Dziękuję wszystkim, którzy to czytają. Bez was nie miałoby to sensu. Jeśli tu jesteś zostaw po sobie komentarz. Jak będzie co najmniej siedem zacznę pisać kolejny rozdział.  


7 komentarzy:

  1. Jejku *-* świetny jak zawsze :* A do mnie we na wróciła i biorę się za pisanie. Jeszcze raz ŚWIETNY ROZDZIAŁ !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział uwielbiam twojego bloga pisz dalej bo naprawdę ci to wychodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Chłopcy dostrzegli chłopca"- Bardzo pomysłowe, naprawdę.
    Chyba była to jedyna rzecz do, której mogłam się przyczepić. Twój blog jest ciekawy i znacznie odchodzi od ustawionych schematów. Poza tym sposób, w jaki opisujesz otoczenie świadczy o sporym talencie. Bynajmniej ciesze się, że nie pojawiały się bezbarwne zwroty typu "poszedł tam, zrobił to"- nie ścierpiałabym tego :)
    Obyś tylko nie zgubiła gdzieś tam po drodze weny.
    Rozdział 7/10
    http://chantersen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój GENIUSZU! Fred i George! Dopiero odkryłam Twojego bloga, ale bardzo mi się podoba. I Tom Riddle!!!!!!!!!!!!!!!!! OMG!!!!!!!!! Coś czuję, że będę to czytać XD
    I zapraszam do siebie: http://and-she-died.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialne!! Pisz dalej <3 PS. http://hogwart-wizards.blogspot.com/2014/07/rozdzia-i.html pierwszy rozdział! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne to jest. Masz talent nie marnuj tego ; )

    OdpowiedzUsuń