wtorek, 5 sierpnia 2014

~Rozdział siedemnasty~ ŚWIAT WEDŁUG RODZINY WILLAMS'ÓW

     W samochodzie było gorąco. Pan Weasley " śpiewał " za kierownicą mugolskie piosenki. Nie wychodziło mu to najlepiej, jednak nie poddawał się i z jeszcze większym zapałem nucił refren razem z brytyjską wokalistką. Fred i George ciągle zastanawiali się nad  tajemnicą dziennika leżącego na biurku ich siostry. Kto to jest ten cały Tom Riddle? Skąd dziennik tego faceta znalazł się u Ginny? I po jaką cholerę pokazywał im swoje dzieciństwo?
- Już prawie jesteśmy na miejscu - zwrócił się do nich ojciec, kiedy właśnie skończyła się piosenka w audycji radiowej. 
W sumie nie zdawali sobie sprawy z tego, że już niedługo chyba po raz pierwszy w życiu staną u progu mugolskich drzwi i zostaną przywitani przez ludzi, którzy nigdy nie wiedzieli co to jest magia. Pan Weasley z obawy na brak zaufania i odrzucenie jego osoby postanowił ukryć fakt, że jest czarodziejem. Kiedy chłopcy usłyszeli wiadomość, że mają udawać zwykłe mugolskie dzieciaki wpadli w szał. Przecież to nie przystoi na czarodzieja! I w dodatku czystej krwi! Może nigdy nie zwracali uwagi na swój status, ale teraz stało się to dla nich ogromnie ważne, prawie jak dla rodziny Malfoyów. 
- Jak my czarodziej czystej krwi możemy udawać zwykłe mugolskie bachory? Przecież to jest niedorzeczne! 
- I w dodatku sprzeczne z naszą naturą! - wtrącił Fred.
Ojciec  spojrzał na nich przez ramię i zmierzył ich spojrzeniem. Po chwili powiedział :
- Od kiedy status krwi stał się ważny? Czy bycie mugolem jest czymś haniebnym i gorszym? 
Chłopcy spojrzeli wymownie po sobie " Oho zaczyna się " - pomyślał George. " Skoro oni go tak fascynują niech wyrzeknie się czarów i zostanie jednym z nic..." -westchnął Fred. 
- Zachowujecie się jak ci ZDRAJCY Malfoyowie - ciągnął dalej pan Artur - Ja nie wiem, czy jesteście moim dziećmi, w końcu ja na pewno tak was nie wychowałem... Wszystkiemu wina jest matka!
- Tato ty prowadzisz! - przypomniał ojcu Fred, widząc, że zaraz mogą wpadną w Big Ben. 
Mężczyzna w ostanie chwili złapał kierownicę i szybko skręcił w bok, tak, że chłopcy poczuli, jakby wnętrzności przewróciły im się w brzuchu. 

" Przerywamy audycję, żeby nadać komunikat specjalny... właśnie wybraliśmy nowego prezydenta, który na okres pięciu lat zajmie się naszym państwem, miejmy nadzieje, że godnie..."

- A tata znów słucha mugolskich wiadomości? - wyszeptał Fred, ale na szczęście powiedział to cicho, tak, że pan Weasley tego nie dosłyszał. 

**************************

- Chyba czas na herbatę ! - usłyszeli głos zza drzwi kiedy stali na progu małego domku w centrum Londynu. 
Pan Weasley z ciekawością przyjrzał się dzwonku na drzwiach, a kiedy go nacisnął on wydał dziwny dźwięk w rodzaju " Ding dong ". Zachwycony mężczyzna spojrzał w ten genialny wynalazek z oczami pełnymi podziwu. "Niesamowite, niesamowite.." -szeptał pod nosem. 
W drzwiach ukazała się szczupła blondynka. W sumie to całkowite przeciwieństwo pani Weasley. Oczy miała groźne i wyłupiaste, dokładnie zaczesane blond włosy, kościste policzki i długie chude palce z szmaragdowym pierścieniem. Ubrana była w czarną suknie w białe kropki. Była bardzo wysoka. Chłopcy zmierzyli ją z dołu do góry, co wyglądało dość komicznie. 
- Witaj Holly! - uśmiechnął się pan Weasley, a kobieta tylko kiwnęła do niego głową. 
- Przywiozłem ci tu moich rozrabiaków, tak jak obiecałem. Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnią z twoimi dzieciakami i nie będą sprawiać kłopotów...
 Wtedy chłopcy popatrzyli na siebie znacząco, tak jakby chcieli powiedzieć " Nie będą sprawiać kłopotów? Nie, w cale... Zrobimy jedną wielką ruiny z tej chaty ". 
- To jest Fred, a to George - wskazał chłopaków, a kobieta wciąż bacznie im się przyglądała. 
- Ojciec, ja nie jestem Fred! Własne dziecko nie poznajesz?
- Chyba to co mówiłeś w samochodzie to była prawda... Nie możesz być naszym ojcem... - wtrącił Fred. 
I dopiero wtedy pani Holly wybuchnęła śmiechem. Zgięła się wpół  i uderzała ręką w kolano. Pan Weasley zaczerwienił się. Kobieta dotychczas sztywna śmiała się tak głośno, że chłopcy zastanawiali się, co było aż tak śmiesznego w ich wypowiedzi. Ciekawe jaka byłaby jej reakcja jakby w kapciach znalazłaby łajnobomby, które natychmiast by wybuchły. 
Kiedy tak stali dłużą chwilę, trzeba było przyznać, że lekko się speszyli. To było naprawdę dziwne... W końcu śmiech ucichł, a na twarzy kobiety znalazło się zakłopotanie. George rozejrzał się zdziwiony nagłą zmianą. Chciał dowiedzieć się co się stało lecz przestraszył się tego co zobaczył...
Na ziemi leżała sztuczna szczęka, która prawdopodobnie wypadła jej, kiedy się śmiała...
- Chyba pani coś zgubiła... Proteza pani wypadła? - zapytał George podając zgubę. 
Kobieta szybko złapała szczękę, a pan Weasley udawał, że tego nie zauważył. 

 - Nie dotykaj mnie! Łee... ty dotknąłeś to... - wyszeptał Fred kiedy wchodzili do środka domu. 
Chłopak wzruszył ramionami, a ręce wytarł w spodnie. 

Dom nie był może pałacem, ale wydawał się przytulny. W salonie znajdował się kominek i duża kanapa, a w kącie pokoju stał ogromny telewizor. Pan Weasley był tym podekscytowany, lecz próbował się opamiętać przypominając sobie, że jest " mugolem ", a taki telewizor dla mugola jest rzeczą normalną, tak jak dla czarodzieja miotła, lub różdżka. Z długich, spiralnych schodów zbiegły trzy córki.W ogóle nie przypominały matki. Jedna z nich miała długie, falowane i lśniące kasztanowe włosy i niebieskie oczy. Holly powiedziała, że ta dziewczyna ma na imię Lucy. Lucy wyglądała na około piętnaście lat, lecz nikt nie odważył się zapytać o dokładna datę urodzin. Na lewo od niej kucała dziewczynka o krótkich blond włosach. Pomimo, że fryzurę miała podobną do matki, całkowicie się od niej różniła, a to zasługa promienistego uśmiechu. Chłopcy usłyszeli, że ta dziewczynka to Katie. A Emilly, bo tak miała na imię opierała się o obręcz schodów i spoglądała przestraszona na całe to zbiegowisko. I ona była blondynką, lecz miała długie i idealnie proste włosy. 
Dziewczynki gdy tylko zorientowały się, że są obserwowane uciekły zawstydzone. 
" Dziwne jak matka " - pomyślał Fred. 
- Zaprowadzę was do swoich pokoi, a potem poznacie Toby'ego i Luis'a. 
Nie da się ukryć, że rodzina Williams'ów wiodła bardzo nudne życie. Z resztą pewnie jak większość mugoli. 

Ich pokój przypominał może nie tyle co hurtownie, ale domowe składowisko niepotrzebnych rzeczy. Były w nim dwa łóżka, ogromne pudła i w sumie chyba tyle. 
Zapowiadają się ciekawe dwa tygodnie... 

********************************

- Wiesz co, ci chłopcy wydają mi się jacyś dziwni... - powiedziała pani Willams do swojego męża. 
 - Dlaczego? Chłopaki jak chłopaki... -przerwał jej chudy mężczyzna, o brązowych włosach - Są tak samo normalni jak Toby czy Luis...
- No właśnie nie są tacy jak oni! Cholera... a jak oni są no wiesz...
- Czym no? - zdziwił się mąż, który był zajęty robieniem sobie kanapki z masłem orzechowym.
- No wiesz Tim, koleżanka mojej siostry opowiadała, że znajoma jej narzeczonego, miała takiego kolegę, którego dziewczyna była inna... No wiesz... była czarodziejką!
- Co ty wygadujesz! - oburzył się pan Willams - przecież nie ma czegoś takiego jak czarodziej. Gdyby nimi byli to dlaczego weszli do nas w tradycyjne sposób, a nie dzięki jakiejś magii? To niedorzeczne! To niby dlaczego my nie czarujemy?! Słuchaj swojej głupiej siostry to  znajdziesz się w psychiatryku. 
- Tim jak możesz?! Ona jest bardzo porządną kobietą, a poza tym jesteś naiwny! Po co mieli by się ujawniać, a może to u nich karane, czy coś! I w ogóle, nie pomyślałeś, że nie każdy człowiek jest takim dziwolągiem? My i nasze dzieci jesteśmy normalnie, ale oni...

BUM!!
Coś przerwało ich rozmowę i poczuli dziwny zapach spalenizny. A potem usłyszeli pisk dzieci. 
Kobieta zerwała się na równe nogi i wybiegła na korytarz. To co zobaczyła wstrząsało nią tak bardzo, że mało brakowało, a dostałaby zawał. Cały dom mienił się kolorowymi fajerwerkami! Złote, zielone, niebieskie! Nie było widać nic poza tym! Latały i z wielkim hukiem eksplodowały! Po chwili z fajerwerków utworzył się ogromny smok, który zaczął gonić małego, przerażonego chłopca - Toby'ego. 
Za nim biegł blondynek o imieniu Luis i krzyczał :
- Bierz go, zeżryj go! Bardziej, bardziej ! O właśnie!!....
Pan Tim uśmiechnął się ukradkiem. Jeszcze nigdy nie widział tak cudownych fajerwerk, gdyby odkryłby je wcześniej na pewno wygrałby konkurs na najpiękniejsze sztuczne ognie podczas Nowego Roku. A tak to musiał się pogodzić z porażka, bo pan Brown musiał ukraść jego wymarzoną nagrodę. A w cale jego pokaz nie był aż tak zachwycający...
Wśród pisków i krzyków oraz pięknych eksplodujących fajerwerk pojawili się Fred i George lecąc tuż pod sufitem.
- Dobrze, że wzięliśmy zmiatacze! - krzyknął roześmiany Fred. 
George tylko kiwnął głową i próbował postraszyć panią Holly wlatując w nią. 
- Teraz bez wątpienia miałam rację! - krzyknęła wstając i otrzepując popiół z sukienki. 
Pan Tim stał w milczeniu, ale widać było, że cały ten harmider mu nie przeszkadza, wręcz przeciwnie podziwiał chłopców, którzy teraz śmiejąc się przepijali sobie piątki. 

*********************************************

Dziękuję za miłe słowa pod ostatnim postem. A teraz czas na wielkie wyzwanie! Kolejny rozdział zostanie opublikowany dopiero wtedy gdy pod tym postem znajdzie się aż 10 komentarzy. Wiem, że to będzie trudne i chwilę potrwa, dlatego będę miała czas na odpoczynek. 



10 komentarzy:

  1. wątpię, abyś odpoczęła bo te 10 komentarzy pod tak genialnym rozdziałem pojawi się w mig :D Jezu świetnie piszesz! ;)

    http://jerry-bloguje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne :)
    Zapraszam do mnie:
    http://harrypotter-anotherstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. super rozdział :) uwielbiam blogi o tej tematyce :) http://aguliona-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Super :D (jak zawsze)
    + czekam na wiecej

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rozdział :) Masz bardzo dużo talentu. Notki czyta się szybciutko, są ciekawe i pełne humoru. Od kiedy Weasley'owie nawiązują znajomości z mugolami? Świetny pomysł na bloga. Fred i George- będzie dziać się coś niesamowitego.
    Pozdrawiam i życzę weny w dalszym pisaniu :)
    ~ Rose ~


    Mam do Ciebie małą prośbę... Mogłabyś informować mnie o kolejnych notkach? Byłoby super :)
    W wolnym czasie, gdybyś miała ochotę to zapraszam do mnie:
    http://hogwart-naszymi-oczami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny rozdział <3
    Nexta poproszę, bo 9 kom :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajowe <3 <3 Liska lajk id <3

    OdpowiedzUsuń