czwartek, 10 lipca 2014

~Rozdział trzynasty~ O PÓŁNOCY W HRABSTWIE WILTSHIRE

Rozdział dedykuję mojej kochanej czytelniczce Weronice ;) I dziękuję jej za motywacje <3 

    Z kieszeni brudnych jeansów wystawały dwie różdżki, książki były rozsypane po całej podłodze, miotła dziwnym trafem znalazła się na żyrandolu, a szkolne szaty cudownie zdobiły okno. Jednym słowem gdyby pani Weasley to widziała dostałaby szału. Na szczęście były wakacje i nikt na to nie zwracał uwagi. Jednak dla czarodziei one nie są tak świetne jak dla pospolitych mugoli. Co to za dwa wolne miesiące, w których nie można stosować żadnych zaklęć?
   Nastała noc. W domu Weasleyów panowała ciemność i cisza.... no może nie zupełna cisza, bo z pokoju Percy'ego dobiegał stłumiony śmiech bliźniaków. Jak można przespać pierwszą wakacyjną noc ?
- Weź to zgaś, bolą mnie oczy! - krzyczał Percy zasłaniając się poduszką, bo w prost na jego twarz padało światło mugolskiej latarki, którą zwędził ojcu George i testował oczywiście na swoim bracie.
- Zamknij się na chwilę - wyszeptał Fred i zatkał ręką usta George'a.
 Cisza. Czyżby mu się wydawało? Mógłby przysiąc, że słyszał coś zaskakująco dziwnego, niebywałego, a może nawet niebezpiecznego?
- Chyba mi się wydawało - zlekceważył temat Fred i skoczył na Percy'ego łaskocząc go po brzuchu.
Usłyszeli kroki na schodach... Kto o tej porze mógł szlajać się po Norze? Percy na chwilę przestał odpychać od siebie Freda, a on sam stanął bezruchu na łóżku gotowy na obronę. Drzwi zaskrzypiały, pojawił się ogromny cień o trzech rękach? George wtulił się w latarkę, która miała służyć mu za broń ostateczną, Percy zakrył głowę kołdrą. 
- Cześć chłopcy, usłyszałam krzyki i pomyślałam, że przyjdę. Wiecie, nie potrafię zasnąć... strasznie  chciałabym być w Hogwarcie, jak tam jest? - to była Ginny... Ale dlaczego trzy ręce? Miała po prostu w prawej dłoni różdżkę, bo już nie mogła się doczekać, kiedy zacznie naukę zaklęć.
 Percy odsłonił oczy i popatrzył przerażony na zegarek. Powoli zbliżała się północ. O tej porze każdy szanowany się czarodziej powinien już spać.
- Dobra wystarczy już pogawędek. Teraz szybko do łóżek. Gdyby mama się dowiedziała...- mówiąc to wyprowadził Ginny za drzwi i próbował to samo zrobić z bliźniakami.
Jednak nikt nie zwracał na to uwagi. No niby jak w takich chwilach mógł przeszkodzi zwykły, nudny Percy?
- Wiesz co Ginny, nie da się tego dokładnie opowiedzieć, musisz to zobaczyć, co nie Fred? Proponuje chodźmy tam teraz!
- Zwariowałeś?! O tej porze? A w dodatku przecież są wakacje! Nawet w roku szkolnym nie można się włóczyć po szkole o tak późnej porze ! - Percy przeraził się zwariowanym pomysłem George'a.
   Czyżby? Ja się dziwię, że jesteśmy rodziną, kompletna różnica wartości życia. Pomyślał Fred. Dobrze, że się do niego nie przyznaje.
- A teraz cichutko na dół, żeby ojciec z matą się nie obudzili. - wyszeptał George i złapał podekscytowaną Ginny za rękę.
Stąpali powoli na palcach tak aby nie było słychać ani najcichszego skrzypnięcia . Zrezygnowany Percy z przyklejoną mugolską taśmą na ustach i ze związanymi rękami ( Fred zabezpieczył Percy'ego przed ucieczką i wykrzykiwaniem sprzeciwu ). Wszystko skończyłoby się dobrze, ale oczywiście musiały pojawić się przeszkody. Na kanapie w salonie siedział pan Weasley z " Prorokiem Codziennym " na oczach. Najwidoczniej zasnął podczas czytania.
- No kurczę - klną Fred - Musimy być teraz bardzo ostrożni - zwrócił się do Georga, który  twierdząco kiwnął głową.
Szybko podbiegli do kominka ciągle zaglądając na chrapiącego ojca.
- Podaj flakonik - wyszeptał George.
Chłopak wyciągnął z naczynia odrobinę proszku. Już niewiele zostało. Oby tylko pani Weasley nie zauważyła, że proszku ubyło.
- Będzie bezpieczniej jak wejdę z Percym, no wiesz... ty Fred idź z Ginny. Nawet zaoszczędzimy proszek Fiuu.
   George wszedł powoli do komina wlokąc za sobą zbuntowanego brata, który za wszelką cenę próbował się wydostać. Rozsypał po kominku garść proszku. A gdy to zrobił pod jego nogami zapłonęło małe ognisko. Dym wpadł chłopcu do ust, a kurz pojawił się w całym pokoju. Najwidoczniej dawno tu nikt nie sprzątał.
- Do..do.. apff ! - kichnął George - Do Hog.. apff.. do Hrogw!
I stało się! Przenieśli się nie wiadomo gdzie! Ale na pewno nie do Hogwartu...
- Kurczę co oni powiedzieli? - podrapał się po głowię Fred.
Ginny wzruszyła ramionami. Miała oczy pełne łez. Możliwe, że przez nią jej bracia wpadną w tarapaty, albo zabłądzą i może nawet nigdy nie wrócą! Przecież ona tylko chciała wiedzieć jak wygląda Hogwart ...

- Gdzie my jesteśmy? - zmartwił się George.
Miejsce rzeczywiście wcale nie przypominało Hogwartu, a z daleka na pewno nie dymiło się w kominie chatki Hagrida. Percy próbował się uwolnić z ciasno związanych sznurów, ale bezskutecznie.
- A racja ! Zapomniałem o tobie. Teraz to chyba nie będziesz niebezpieczny - uśmiechnął się szeroko George tak, że widoczne były jego wszystkie zęby.
 Nagle usłyszeli jakieś krzyki. Dobiegały z wielkiego dworu, którego wcześniej nie zauważyli.
- Chodź - pociągnął Percy'ego za rękę i razem schowali się za wielkim dębem.
Percy miał tego dość. Jak na prefekta przystało nie był przyzwyczajony do takich sytuacji. Co jakiś czas mówił : " Dobrze, że matka tego nie widzi..." albo " Jak wrócimy do domu to poproszę ojca, żeby własnoręcznie sprawił ci lanie".

- Ty wredny, głupi śmierciożerco! Tylko na to cię stać?  - dobiegał do ich uszu jakiś damski głos.
- Zamknij się tępa kobieto! Jak śmiesz tak do mnie mówić?

  George mógłby przysiąc, że ten gruby, męski głos należy do ojca Malfoya. Czyżby on i jego małżonka nie byli takim idealnym małżeństwem? Usłyszeli płacz kobiety... Pewnie Lucjusz uderzył ją w policzek. Drzwi się otworzyły a z nich wypadł Draco. Co dziwne nie szedł swym dostojnym krokiem, a z jego twarzy spełzł szyderczy uśmieszek. Wręcz przeciwnie z jego dużych, stalowych oczu spływały słone łzy. Usiadł na trawie i zdenerwowany kopał kamyki leżące obok. Miał smutną minę i zmarszczone ze złości czoło.

- Cykor i beksa. - wyszeptał śmiejąc się George.
- Wcale nie prawda, on po prostu jest wrażliwy i nie pozwoli krzywdzić matki!
- Ginny ? Skąd się tu znalazłaś? - zdziwił się Percy.
Dziewczynka popatrzyła ze złością na stojącego obok niej Freda i wyszeptała :
- A jak myślisz? Twój braciszek jest tak inteligenty, że kazał mi wejść do kominka i powtarzać coś w rodzaju " apff... hogw...he...". Myślał, że jak będę udawać ciebie to znajdziemy się w tym samym miejscu co wy.
- Ale po co? Przecież mogliście nas jakoś uratować! Powiedzieć ojcu... A tak to zostaniemy tu razem na zawsze! - przerwał przestraszony Percy uderzając się w czoło słysząc bezmyślność brata. 
- Nie pomyślałem o tym... Ale na szczęście ojciec się nie obudził ! Nie rozumiem jak można tak spać? Rozbiłem wazon, a on nawet nie przekręcił się na drugi bok...
- Rozbiłeś wazon?!!
- Przecież stary był !

Ich kłótnie przerwała sowa, a dokładnie Errol. Upadł wycieńczony na ziemie, a Fred wyciągnął pośpiesznie list.           
                                                            Chłopaki !
Gdzie wy się włóczycie? Jak matka wstanie to wpadnie w szał! Jeszcze rozbiliście dzbanek z proszkiem Fiuu. Nawet jeśli będę udawał, że śpicie i tak się nie nabierze, no wiecie nasz zegar...
                                                                       Wracajcie!
Ron.
P.S. Jak wyciągnęliście Percy'ego?! Podziwiam was. 

Obiecuję ci, jak tylko wrócimy do domu dostaniecie takie lanie, że nigdy mnie nie zapomnicie - Percy spojrzał na bliźniaków z wielką chęcią zemsty.


************************************************************************


Drogi czytelniku ! Jeśli ci się podobało zostaw komentarz :) Jeszcze raz dziękuję Weronice, gdyż dzięki niej powstał ten post. Aha... rozgadałam się, ale czas do konkretów :P Na Facebooku dobiliśmy do 1200 like. Dziękuję :) A w ankiecie jeśli się nie mylę wzięło udział 16 osób. Zapraszam do uzupełniania ankiety i do rozwiązywania quizu :*
Pozdrawiam 
Draco Malfoy

2 komentarze:

  1. Awrrr *w* no w końcu ! Rozdział oczywiście swietny ! Dziękuje za dedykacje i nie mg doczekać się następnego rozdziału (jak to ja) A i zapraszał do mnie :D http://panna-weaslay.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział :D Mam nadzieję, że jakoś wrócą do domu :D Szkoda mi tylko Draco :c
    Co do błędów, nie pojawiło się dużo ;)
    - Zamknij się na chwilę - wyszeptał Fred i zatkał rękom usta George'a. - Powinno być (...) ręką usta George'a.
    No i puchacz nazywał się Errol, drobna literówka ;)
    Och, jeszcze jedno. Link do bloga zostawiaj proszę w zakładce "Sowia Poczta", to jest miejsce na spam ;)
    Pozdrawiam, życzę weny i czekam na kolejny rozdział,
    Mrs Black

    OdpowiedzUsuń