wtorek, 1 kwietnia 2014

~Rozdział pierwszy~ TESTAMENT FREDA

     Nie ma to jak wiosna. A szczególnie to pierwszy kwietnia. Och tak do dzień dla szaleńców. W Hogwarcie było tego dnia bardzo spokojnie ( nie licząc wielkiej napaści Snape, ale to normalne).
  Fred i George nie marnowali tego dnia na jakieś bzdety. Wykorzystali ten czas ambitnie na próbie swojego pierwszego "wynalazku". Planowali założyć sklep, ale zanim to zrobią powinni przecież testować produkty.
- Fred zjedz ten cukierek, prawdopodobnie nie umrzesz. - powiedział George
- A to prawdopodobnie jest powiedziane z ironią? Nie chcę marnować swojej nowej szaty, nie włożysz mi chyba jej do grobu, no nie?
- Oj chyba nic się nie stanie...ale może lepiej napisz testament.
- Tak uważasz?
  George kiwnął energicznie głową. Natomiast Fred wyciągnął szybko pergamin, zamoczył pióro w atramencie i energicznie zaczął pisać. Jego brat nie mógł nic z tego odczytać, ponieważ zakrywał kartkę rękoma. Szybko skrobał, aż w końcu zamachnął tak energicznie ręką, że o mało nie strącił dzbanka ze stołu.
To prawdopodobnie oznaczało, że podpisał się swoim charakterystycznym pismem.
- Mogę przeczytać? - zapytał George
- A testament nie czyta się czasem po śmierci?
- Jedna minuta przed śmiercią, czy jedna minuta po, co za różnica?
 Wyrwał kartkę bratu, rozwinął i zobaczył :
                                                    TESTAMENT FREDA WEASLEYA,
                                    CZŁOWIEKA, KTÓRY ZMIENIŁ ŚWIAT NA LEPSZE

 Ja Fred Weasley jestem w pełni świadom tego co tu piszę. ( Nie piłem piwa kremowego, przez ostatnie jakieś hmm... trzy dni ) Chciałem przekazać swój majątek swej rodzinie. Nić, którą wyrwał mi George Weasley ( ty durniu podarłeś mi szatę ! ) przekazuję Percemu Weasleyowi ( a zaszaleje, tobie też coś należy od życia). Trzy galeony, które wygrałem w zakładzie z Lee Jordanem (wiedziałem, że George zje żabie łódko, wiedziałem, wiedziałem!!) przekazuję swojemu ojcu, Arturowi Weasleyowi .Wykorzystaj je dobrze. Ej Charlie, ej Bill chcecie moje spodnie na spółkę? Dzisiaj jestem hojny, bo i tak umrę. Droga mamo oddaje ci moje kremówki kanarkowe. Po nich odlecisz, są tak dobre. Przyrzekam na swoje życie. A nie, bo ja nie żyję!!! George Weasley tobie zawdzięczam swoje wspaniałe dzieciństwo, dlatego otrzymujesz ode mnie moją kolekcję łajnobomb, moją szatę, wiesz tą nową, na co mi się niby przyda? Możesz zabrać moją piżamę, niech służy dobrze tobie, twojej żonie i dzieciom. A tak przy okazji widziałem jak na ciebie się Alicja patrzy, czy to coś poważnego. Oj szykuję się weselisko. No dobra streszczę się. Wszystko co posiadam, wyżej nie wymienione przekazuję tobie, wszystko oprócz zepsutej łajnobomby, bo to przekazuję małemu Ronusiowi. 
No to chyba tyle, nie musicie po mnie płakać, zaszalejcie! Aha i Ginny ! Jak mogłem zapomnieć tobie przekazuję swoją różdżkę. Niech służy ci dobrze, tak jak mi służyła. 
                                                                                                                POZDRAWIAM  
                                                                                                                            Fred Weasley

- Hmmm... ciekawa riposta. A teraz jedz!
  Fred powoli włożył do ust cukierka, o barwie podejrzano różowej. Był gotowy na wszystko, nawet na śmierć, w końcu testament już ma. Po chwili...
- Ej, ale to niezłe nawet, co to robi?
  Nie zdążył usłyszeć odpowiedzi jak nagle z jego ust wyskoczyły płomienie ! Wyglądało to dość komicznie, a zarazem było to przerażające. Chłopak, który zachowuję się jak smok...
Wszystko skończyłoby się dobrze, gdyby nie fakt, że wypalił ogromną dziurę w ścianie. I w dodatku na wprost niego stała profesor McGonagall.
- Gryffindor traci dwadzieścia punktów.
- Proszę pani to można naprawić. Co prawdy nie będzie wyglądać tak samo, no ale... glina chyba załatwi sprawę.- powiedział George
- Zapomniałeś ...yyy ( tu nie wiedziała który z bliźniaków do niej przemówił), zapomniałeś WEASLEY, od czego są czary?
- A no tak! Zapomniałem, że jesteśmy czarodziejami!
      I w tej właśnie chwili do dormitorium wpadła sowa. Bliźniaki podbiegli do niej, rozwinęli list i...
                                                      DRODZY CHŁOPCY !
Z OKAZJI WASZYCH URODZIN, ŻYCZYMY WAM SZCZĘŚCIA, ZDROWIA SAMYCH "P" I NIE SPRAWIAJCIE KŁOPOTÓW !!! 
                                                                                                 MAMA I TATA
P.S. DO SOWY DOŁĄCZYLIŚMY CZEKOLADOWE ŻABY

-To my dziś mamy urodziny? - zdziwił się Fred
- Jak mogliśmy zapomnieć.
         

8 komentarzy:

  1. '-To my dziś mamy urodziny? - zdziwił się Fred
    - Jak mogliśmy zapomnieć.' Hahaha :p
    Za krótkie trochę xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak czytałam ten testament to się poryczałam ziaą :*
    Bosko :D

    zapraszam do mnie sis :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo śmieszny rozdział ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny, zainteresowałaś mnie, zawsze lubiłam bliźniaków :) Już lecę czytać resztę rozdziałów :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo śmieszne, ciekawe :) Ogółem wszystko świetnie i ten rozdział mi się podobał, tylko MNÓSTWO (słowo celowo podkreślone) błędów
    Pozdrawiam,
    Francesca

    OdpowiedzUsuń
  6. Boskie :D
    Bardzo się cieszę, że zaprosiłaś mnie na tego bloga, bo to jest mega śmieszne i dlatego idealnie pasuje do bliźniaków :D
    Pozdrawiam :)
    PS. Zapraszam do przeczytania też innych miniaturek, a może nawet pierwszego opowiadania :)
    PPS. Błagam, usuń weryfikację obrazkową bo się pochlastam xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział. :D Taki śmieszny.
    Najlepszy był ten testament.

    OdpowiedzUsuń